Co robic kiedy nas atakują ?


Oczywiście, najlepszą strategią jest niedopuszczenie, aby taki atak w ogóle nastąpił. Można tutaj różnie manewrować: stawiać planety w odludnych systemach, okopywać się mega-bunkrem, stosować maskaradę nicka typu "yea" czy "Argh", robić mądre FSy :D . Ale prędzej czy później nastąpi ta chwila w której ujrzymy na ekranie podglądu wielkie, czerwone litery:

Wroga flota (1000 OW) od gracza WrednyZłomiarz z Księżyc [9:999:9] osiągnie planetę Kruszynka [5:555:5]. Misja: Napadaj

Zakładam, że agresor jest wielokrotnie silniejszy od nas i nie mamy szans przeciwstawić mu się militarnie. Atak następuje na powracającą flotę (czy to z kontry czy to z nieudolnego FSa) i zostaliśmy, że tak powiem przyłapani ze spuszczonymi spodenkami. Jest to sytuacja nadzwyczaj stresowa, jeśli nic nie zrobimy to śmierć naszej floty jest praktycznie nieuchronna.
Zakładam jednak, że mamy dostateczną ilość czasu na pewne manewry obronne. Przy ataku z kontry mamy przeważnie ponad godzinę czasu na obserwację nadchodzącego Armagedonu...
Celem niniejszego poradnika jest omówienie możliwych manewrów obronnych, które mogą doprowadzić do sytuacji, w której agresor wycofa atak. Będzie to takie bezkrwawe zwycięstwo obrońcy w sytuacji z góry przegranej.

Po pierwsze spokój. Sprawdzamy zegar, została godzina, to dużo czasu. Jak ktoś pali to wyjść sobie na szluga w celu uspokojenia nerwów. Żadnych panicznych reakcji, typu wysyłanie PMa "Ty świnio, @#$%^&*, wycofaj albo cie zniszczem!".
W pierwszym momencie może nam się wydawać, że flota agresora wleci przed naszą flotą. Nic z tego, to standardowa zmyłka i agresor na pewno w ostatnim momencie opóźni atak o te 5 sek. Proponuję rozpocząć od ugodowej drogi parlamentarnej. Wyślijmy PMa z *prośbą* o cofnięcie ataku. A nuż się uda i agresorowi zmięknie rura i wycofa (albo się okaże, że mieszkacie na tym samym osiedlu i zamiast walczyć umówicie sie na piwo). Jednak szanse są nikłe, dlatego nasza korespondencja z agresorem musi być tylko przykrywką dla innych działań dywersyjnych.
Pierwszy PM właściwie ma na celu rozpoznanie, czy agresor siedzi przy kompie. Bo jeśli poszedł sobie na piwo to część manewrów psychologicznych nie ma sensu. Pozostanie przyjąć bitwę, zminimalizować straty i ew. się zemścić. Dostaliśmy jednak odpowiedź, więc czas przetasować karty.
Najważniejsza sprawa to wiedzieć to, co wie agresor. Atak musiał zostać wyprowadzony na podstawie jego analizy sytuacji.
Należy przypomnieć sobie skany naszych planet z dzisiejszego dnia. Czy agresor nas skanował? Czy skanował nas jakiś noob? Często jest tak, że złomiarze kupują skany od noobów po to, aby nie spłoszyć ofiary. Musimy wiedzieć, co o nas wie atakujący.
Odpalamy SpeedSima i analizujemy rezultat ataku. Patrzymy na potencjalne straty agresora i złom na orbicie. Jeśli mamy gdzieś blisko reki, to wysyłamy na miejsce bitwy. To nic, że przylecą godzinę po bitwie. Może być tak, że reki agresora w ogóle nie wystartowały albo też przylecą 2h po bitwie. Oczywiście sprawdzamy, czy mamy PZta. Jeśli nie, to znaczy, że atakujący nie wysłał reków. Jest to też problem dla nas, trzeba kogoś poprosić aby nam tego PZta nastrzelił sondą.
Reki powinni też wysłać sojusznicy albo sąsiedzi, których powiadomimy. Zasada jest jedna: zero złomu dla agresora. Robimy kalkulację, ile surki z planety możemy wpakować w budynek lub w badania. Resztę staramy się wywieźć jeśli jest czym. Jak najmniej pakować w stocznię, to jest rozwiązanie ostateczne, bezzwrotne. Chodzi nam o to aby zminimalizować profit agresora z ataku. Należy pamiętać aby nie wywieźć z planety całego deuteru! musimy mieć paliwo na ew ucieczkę w ostatnim momencie lub na loty reków na własne PZ.
Jeśli zostaje nam surka to budować recyklery, policzyć czas budowy i zaplanować max ilość do momentu ataku.

Znowu zadajemy sobie pytanie: czy agresor widzi nasze ruchy ? Sprawdzamy jakie Moony ma agresor w pobliżu naszej planety/moona gdzie ma nastąpić atak. Ślemy tam sondy badając poziom Falangi i technologii napędów. Kalkulujemy zasięg jego falangi. Jeśli atak nastąpił z kontry to jest szansa, że agresor widział cel naszego ataku natomiast już nasza planeta jest poza jego zasięgiem. Oczywiście, agresor mógł kupić falangę od jakiegoś sojusznika. Tu już ryzyk-fizyk, znamy okolicę i taką ewentualność musimy już rozważyć sami. Jeśli zakładamy, że agresor jest ślepy (albo atakuje moona) to jest szansa obrony w ACS. Pisałem już o istocie dobrych stosunków z sąsiadami. Możemy wołać o pomoc, jeśli ktoś ma wolną flotę i jest w stanie szybko podlecieć to sprawa zgoła tragiczna może się dla nas przerodzić we wspaniałe zwycięstwo. Jeśli podejrzewamy, że agresor jednak jakoś nas falanguje, powinniśmy postarać się go oślepić. Trzeba to tylko zrobić tak, żeby nie naruszyć Zasad Gry. Sposobem na to może być masowy ruch flot na naszej planecie. Sojusznicy ślą nam floty/atrapy w różnych trybach: zatrzymaj, atakuj, transportuj. Oczywiście rozsynchronizowane czasowo, tak aby NIE wywołać buga. Jedna z tych flot będzie (może być) włąściwą flotą obronną. Jest szansa, że agresor jej nie zauważy bo na falandze będzie widział 100 flot. Jeszcze zabawniej będzie, jeśli takiej floty nie będzie, agresor może sie przestraszyć samych atrap :D

Niestety życie pokazuje, że jak potrzeba to akurat w tym czasie wszyscy balują lub potencjalne floty są na FSach. Problemem jest czas. Na łączona obronę w ACSie pewnie zostało go już za mało. Piszemy kolejnego PMa do agresora informując, że reki w drodze lub właśnie się budują. Możemy próbować blefować o ACSie sojuszników ale nie każdy to potrafi. Uwaga, nie piszemy też za dużo PMów. Raz, że możemy podpaść pod spam. Dwa, żeby nie okazywać paniki. Takie z nas loozaki, że bronimy się trzy razy dziennie i to dla nas nie nowina.
Dobrze jest teraz wiedzieć czym dysponuje agresor. Jeśli nie jest to Top20 to spokojnie puszczamy sondy na wszystkie jego kordy. I tu znowu trzeba wyczucia. Możemy gościa zaniepokoić (to dobrze) lub też rozwścieczyć (to już gorzej;) ) W większości przypadków chodzi o pokazanie, że agresor nie walczy z jakimś przestraszonym noobem ale z doświadczonym graczem. Powinno mu to dać do myślenia.

Analiza raportów daje nam cenne informacje. Np. rakiety RM. Jeśli mamy jakieś planety agresora w naszym zasięgu to już jest punkt dla nas. Możemy posłać jedną dla odstraszenia ale lepiej znowu wysłać informację o ew. odwecie. Strach przed niewiadomym jest bardziej skuteczny. W przypadku jeśli jednak dostaniemy bęcki to zawsze można po ataku posłać całą zawartość naszych silosów w obronę nieprzyjaciela. Tak dla zasady.

Kolejne pytanie: czego boi się agresor ? Ano tego samego manewru który sam wykonuje czyli ataku z kontry. Należy go przekonać, że taką kontrę dostanie. Mamy tu możliwość manewru pozorowanego. Wysyłamy wiadomość do znajomego gracza(y) z Top100, którego planety znajdują się w pobliżu miejsca startu agresora. Prosimy o wysłanie dwóch sond w misji Szpieguj. Na planetę i na moona agresora. To powinno wystarczyć. Agresor już wie, że o jego ataku wie połowa galaktyki. Jeśli utrzyma atak to kontra będzie łatwa do obliczenia. Aby uniknąć kontry musi cofnąć, chyba, że atakował z planety to sprawa robi się dla niego nieciekawa w ogóle :) Zresztą jak mamy kilku znajomych to możemy od razu wysłać dokładne namiary ataku: kto i skąd atakuje, w jakim składzie floty i o której godzinie nastąpi atak. Nam to już wiele nie da ale w przypadku kontry na kontrę to satysfakcja - bezcenna :)

Jeśli te wszystkie manewry nie poskutkowały to nie pozostaje nam nic innego jak przyjąć atak na klatę. Surka zadołowana, elektrownie ustawione na 0% mocy, startujemy flotę z rekami do manewru okrążającego na nasz PZ. Jeśli się da to cyrklować na kilka sekund po ataku. Paskudne lagi mogą sprawić, że bitwa będzie trwała 10-15 sekund i nasze reki wlecą w próżnię. Potem oczywiście zbieranie ile się da, choćby i całą noc :D

Opcje alternatywne. Dawniej istniały sposoby wmanewrowania agresora lub też samego siebie w Bana. Np. za obrazę. Dzisiaj już to nie zdaje rezultatu. Nawet jeśli zbluzgamy agresora i dostaniemy Bana w trakcie lotu jego floty to atak i tak nastąpi. Odwrotna sytuacja jest jednak ciekawsza. Możemy spróbować tak rozjuszyć agresora, że albo na nas nabluzga albo nas zaspamuje. To pierwsze rozwiązanie jest lepsze (jeśli wyczujemy, że agresor to nerwus, może się udać). Jeśli uda nam się wmanewrować go w Bana bez urlopu to wprawdzie atak też nastąpi ale wtedy nie trzeba się spieszyć z kontrą. Wystarczy rozpowiedzieć na IRCu, że takie a takie kordy są bezbronne przez najbliższe 24h i gość ma pozamiatane. Jego flota bojowa jest już praktycznie martwa. Odradzam też akcje obronne typu spam sondami na własną planetę w celu wywołania laga w momencie ataku. Może się udać i flota agresora rozminie się z naszą flotą albo też dojdzie do bitwy bez rozstrzygnięcia. Jednakże, jeśli atakujący się połapie i zgłosi taką sytuacje do GO to Bana mogą dostać wszyscy zamieszani w tą akcję. W akcie desperacji możemy spróbować ale tylko jeśli jesteśmy pewni, że agresor nie sięga falangą. Może jest na tyle głupi, że się nie pokapuje i nie zgłosi tego do GO.


Tekst pochodzi z serwisu "Mapa Ogame, wyszukiwarka graczy" (www.lkh.pl). Jego autorem jest Apathor.